piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział XIII.



   No dobra. Trochę tych rzeczy jest. Wyjęłam stare pudła z szafy i zaczęłam pakować do nich pozostałe misie, książki, płytę i takie tam. W czasie pakowania tato rozmawiał przez telefon ze sprzedawczynią mieszkania. Gdy spakowałam wszystkie rzeczy, zeszłam na dół z czterema wielkimi pudłami, które trzymałam w rękach. Ubrałam się i pożegnałam się z rodzicami:
- Pa! Mam nadzieję, że będziecie do mnie czasem wpadać. – powiedziałam.
- Oczywiście! A i tylko żadnych głupot nie rób Bartkiem. – odpowiedziała mama.
- A z tymi pudłami to sama masz zamiar wracać? – zapytał tato.
- Tak, dam radę. A głupot obiecuję, że nie będzie. To ja lecę, trzymajcie się, pa! – rzekłam i wszyłam z domu.
   Z jednej strony żal mi było opuszczać mojego byłego, miejsca zamieszkania. Stanęłam przed domem jak wryta i tylko patrzyłam się w okno od mojego pokoju. Poprawiłam pudła i poszłam. Po 2 minutach zadzwonił Bartek, a mi oczywiście, jako szczęściara, wypadły z rąk wszystkie pudła i większość moich rzeczy się wysypało.
- Czego ty chcesz! Jezu! – odebrałam telefon i początkowym moim powitaniem było wrzeszczenie.
- Dziękuję za taki miły początek. Myślałam, że jakoś będziesz spokojniejsza. Coś się stało? – zapytał.
- Jajco. Przez ciebie wysypałam, wszystkie pudła z moimi rzeczami.
- A to przepraszam. To ja może się rozłączę. – rzekł Bartek.
- Nie poczekaj. To ja przepraszam… co chciałeś?
- Myślałam, że wpadniesz na moją rehabilitację.
- Z chęcią, ale z tymi pudłami?
- Czemu nie? Przychódź Kasia. – odpowiedział.
- Okej. Za kilka minut będę.
   Szybko pozbierałam wszystkie rzeczy z ulicy i chodnika, włożyłam je do pudeł i nałożyłam na swoje ręce. Przeszłam kilka kroków, a już byłam bardzo zmęczona. Dzięki Bogu, budynek dla rehabilitacji sportowców był nie daleko. Po kilkunastu minutach „spaceru z pudłami” dotarłam. Otworzyłam nogą drzwi i położyłam pudła i siadłam na ławkę… niby ławkę.
-Aaaaaaa! – krzyknęłam siadając na czyjeś kolana.
- Przepraszam bardzo, przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam. – mówiłam dalej, nie wierząc własnym oczom.
- A czy ja coś mówiłem? Jak chcesz to siadaj, miło mi się z tobą będzie rozmawiało.- rzekł Bartek.
- Ale ty świr jesteś. – powiedziałam to z uśmiechem.
- Tak samo jak ty. – odpowiedział, całując mnie w policzek.
- Przestań. Co ja tutaj będę robić? – zapytałam.
- Zaraz zobaczysz. – odpowiedział i wziął mnie za rękę.
   Szliśmy ciemnymi korytarzami, co jakiś czas pojawiało się jasne światełko.
- A ty się nie boisz w takie ciemności?
-Czemu? Z tobą? Nigdy. – odpowiedział Bartek.
-Czyli jednak tchórz jesteś. – zaśmiałam się.
- Kto wiem. – odpowiedział, otwierając przede mną jakieś drzwi.
   Gdy je otworzył przed moimi oczami ujrzałam Olka… recydywistę oczywiście i Aleksandra Anatasijevica, który miał również ostatnią rehabilitację w Łodzi, bo następne będą przebiegały w Bełchatowie.
- O boże. Ja stąd wychodzę. – powiedziałam cicho do Bartka.
- Oj chodź. – złapał mnie za biodra i zaczął pchać w ich stronę.
   Chwila zwątpienia. Nie mogłam nic z siebie wykrztusić, lecz jakoś udało mi się.
-A, dzień-do-dobry. – rzekłam.
- Cześć. – odpowiedzieli oboje.
   Widziałam jak Alex się na mnie patrzył uśmiechem, a Olek coś przygotowywał dla Bartka.
- I co ja mam powiedzieć? –zapytałam się, zerkając na Bartka.
- Poczekaj chwilę. – odrzekł Bartek.
- Podszedł ze mną do Alexa i powiedział:
- Poznaj moją dziewczynę. – rzekł Bartek.
   Nie wytrzymałam i szturchnęłam Bartka, a ten zaczął się razem z Alexem śmiać.
- Wcale, że nie! Jeszcze nie tak prędko!– nałożyłam rękę na rękę i zrobiłam obruszoną minę jak mała dziewczynka, która nie dostała lizaka.
- Przecież wiesz jaki on jest. – wtrącił się Alex.
- Tak wiem. A poza tym .. Kasia jestem. Miło mi ciebie poznać.- wystawiłam moją drżąca rękę do Alexa.
- Ja Alex, zapewne już wiesz. Mi również jest ciebie miło poznać. A czemu ci tak ręka drży? – zapytał się Alex, zaś Bartek tyko się przyglądał.
- Bo, bo jestem twoją fanką. Uwielbiam jak grasz. – odpowiedziałam, a w tym czasie Alex złapał mnie za rękę i ucałował nią.
- O! Dżentelmen się znalazł. –wtrącił się Bartek.
- Oj nie mów, że jesteś zazdrosny. – rzekłam.
- Ja? Bardzo śmieszne! – odpowiedział.
- A ja ciebie chyba poznaję. – powiedział do mnie Alex.
-To nie ty przypadkiem dostałaś orzeszkami w głowę w czasie grania Bełchatowian z Dynamem? – dokończył.
- Widziałeś to!? To było przypadkiem.
- A jak bym nie zauważył. – zaśmiał się Alex.
   Szybko zastanowiłam się i pobiegłam do najbardziej rozjaśnionego pomieszczenia, tam gdzie były zostawione moje pudła, wzięłam zeszyt od autografów, który tam był i wróciłam do Sali, w której znajdowali się moi ulubieńcy.
- Podpiszesz się? – zapytałam Alexa.
- Jasne. – odpowiedział, puścił do mnie oczko i się podpisał.
   Bez zastanowienia podeszłam do Olka bez spięcia i również się o to zapytałam.
- Niech ci będzie. A poza tym skąd mnie znasz? – podpisując zapytał się.
- No bo, Ig…. – nie dokończyłam.
-Aaaa… Igłą Szyte rozumiem. Krzyśka zabiję za to kiedyś, przez niego staję się zbyt sławny. – po tej mowie Olka, wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra. Koniec na dzisiaj. Ja już skończyłem rehabilitację. Czas wracać. – powiedział Bartek.
-Okej. Tylko się pożegnam.
   Podeszłam do Alka i Olka i podaliśmy sobie ręce.
- Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś zobaczymy. – rzekł Aleksandar.
- Popieram. – wtrącił się Olek.
-Kto wie. – odpowiedziałam.
   Jeszcze raz wszystkim pomachałam i poszłam z Bartkiem po pudła.

14 komentarzy:

  1. Jejku strasznie krótki :D Ale podoba mi się :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. :) A krótki to, aż tak nie jest.
      Zapewne, zapomnisz o moim blogu i nie przeczytasz kolejnego rozdziału, więc zapraszam do obserwacji mojego bloga. :)

      Usuń
  2. Super ! A kiedy następny rozdział? ;D Już się doczekać nie mogę. ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać za kilka dni i cieszę się, że blog się podoba.

      Usuń
  3. super blog :)

    polecam zajrzeć tu : http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fabuła dobra tylko masz tutaj błędy językowe. Np. "wysypałam pudła". Pudeł nie da się "wysypać". Można "wysypać zawartość pudeł", ale nie je same. Niby mało znaczące, a jednak zauważalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę z tymi błędami. Na pewno to docenię i postaram zmieniać te błędy. :)

      Usuń
  5. Przyznam szczerze, że miałam duuuużą zaległość na Twoim blogu i mogę tylko żałować, że nie nadrobiłam jej wcześniej. Fajny blog, podoba mi się :) Pozdrawiam gorąco i zapraszam do siebie- również piszę o Bartku :D http://escapefromthememories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez cały rozdział szczerzyłam się do monitora :))
    Bardzo pozytywny rozdział :)
    ,, - Niech ci będzie. A poza tym skąd mnie znasz? – podpisując zapytał się.
    - No bo, Ig…. – nie dokończyłam.
    -Aaaa… Igłą Szyte rozumiem. Krzyśka zabiję za to kiedyś, przez niego staję się zbyt sławny. – po tej mowie Olka, wszyscy zaczęliśmy się śmiać." najlepsze! :))

    Zapraszam do mnie http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/
    oraz coś innego w moim wykonaniu http://prawda-czy-klamstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. super opowiesc...wciaga jak nie wiem...czekamy z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial!!! :)
    jesli bedziesz miala ochote to przeczytaj tez moja opowiesc :)
    http://siatkawsercu.blogspot.it/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział Zapraszam http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj! Zostałaś nominowana na moim blogu do LIEBSTER AWARD. Przejdź do mojego bloga i dowiedz się o tym więcej. Gratuluję ♥

    OdpowiedzUsuń