niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział XII.



   Był to cudowny wieczór nie zaprzeczę. Ale dzisiaj muszę zacząć nowy dzień, który już nie będzie taki fajny. Wstałam, nałożyłam szlafrok i poszłam do kuchni.
- Dzień dobry, śpiąca królewno. – powiedział z uśmiechem Bartek, przyodziany w codziennie ubrania.
- A cześć, cześć. – odpowiedziałam, wydłubując śpiochy w oczach.
- A ktoś ma do nas przyjść? Jakoś tak dzisiaj wszystko przygotowałeś. Dzisiaj jest porządek, a wczoraj te twoje porozrzucane ciuchy były odrażające. Jak ci nie wstyd było przy nowej współlokatorce. Ale mniejsza o to. Co to za śniadanie? – zapytałam.
- Wiesz, ma do mnie kolega z Rosji przyjechać i wiesz ogólnie takie tam, mam nadzieję, że w tym czasie schowasz się do szafy. – zaśmiał się Bartek.
- Jak tak już chcesz? To mogę teraz. – odpowiedziałam, poprawiając szlafrok i otwierając drzwi od szafy, do której miałam wejść.
- Oj sobie żartuje. Ja nie jestem taki prawdomówny. Czasami … Chodź. – wziął mnie za rękę i pociągnął do siebie.  Patrzyliśmy sobie w oczy nieustannie.
- Yhym.. – rzekłam, udając, że przybliżam się do Bartka.
- A teraz do rzeczy gadaj. Dla kogo to śniadanie? – powiedziałam, łapiąc się za biodra z kamienną twarzą.
- Głuptasie, dla ciebie.  Proszę siądź. – odsunął mi krzesło.
- A dziękuję. – pierwszy raz dzisiaj pojawił mi się uśmiech na twarzy.
- Na co masz ochotę? – zapytał Bartek, również siadając przy stole.
 - Przypominam ci… nie jestem małym dzieckiem. Ze wszystkim poradzę sobie sama. – odpowiedziałam.
   I to właśnie w tym momencie, kiedy brałam gorącą kawę w dzbanku, upuściłam ją odrobinę na siebie i na podłogę.
-Assssss! Bartek!  Oparzyłam się! – krzyknęłam.
- Poczekaj. – wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki.
- Wejdź do prysznica, odkręć zimną wodę i polewaj nogę przez około 20 minut. Bo nie jest to oparzenie nawet  1 stopnia. – zaśmiał się Bartek.
- Ci to zawsze jest do śmiechu. – odpowiedziałam z gniewem.
- Uspokój się. Lepiej polewaj wodą nogę, a ja idę posprzątać w kuchni.
   Całe udo miałam czerwone, ale dzięki Bogu nie było nic, aż tak poważnego. Teraz zaczęłam rozmyślać, co może się stać, jeżeli Bartek wyjedzie do Łodzi, a ja sama zostanę. Mogłabym nawet dom spalić. Męczy mnie to. Chyba to przez dzisiejsze nerwy, bo miałam pójść dzisiaj do rodziców i porozmawiać o tym, czemu się wyprowadziłam, a dodatkowo miałam zadzwonić  do kobiety,  która sprzedała mi mieszkanie.
- Jak tam ci idzie? – krzyknęłam z łazienki.
- Już kończę. – odpowiedział, po chwili wracając z salonu.
- A jak tam twoja noga? – zapytał.
- Już dobrze. –rzekłam wychodząc z prysznica.
- Ale to twoja wina! – zaśmiałam się.
- Jaka moja? Powtórzyć ci coś: „Przypominam ci… nie jestem małym dzieckiem. Ze wszystkim poradzę sobie sama.” – powiedział Bartek naśladując mnie.
- Weź przestań. Ty to zawsze, musisz …
   Pierwszy raz ktoś mi przerwał moją przemowę w ten sposób. Bartek złapał mnie za biodra i zaczął całować. Czułam się tak wniebowzięta. Moje ręce objęły go za szyję. Niestety chwila ta trwała krótko, bo po chwili zadzwoniła mama. Wzięłam komórkę, nie odebrałam połączenia.
- Kto to? – zapytał Bartek.
- A jak myślisz… moja matka. Ona zawsze wie w którym momencie zadzwonić. A ogólnie jakiego powodu mnie pocałowałeś? – zdziwiłam się.
- Żebyś przestała gadać. – zaśmiał się.
- Ta, jasne.  – wstałam.
- Słuchaj ja idę do mojego przeszłego domu, bo rodzice na mnie czekają, a obiecałam im, że przyjdę i wszystko wytłumaczę. – powiedziałam.
- Aaaa… to się nie dziw, że mama nam przerwała…  no wiesz… - uśmiechnął się Bartek.
- A co do rzeczy, to ja cię podwiozę, bo za kilkanaście minut mam rehabilitację.
- To fajnie. Idę się wyszykować.
   Po kilku minut ubrania się, pojechałam z Bartkiem do moich rodziców.  W czasie jazdy samochodem, Bartek włączył radio. I moim szczęściem było, że właśnie leciała piosenka: „ Ona tańczy dla mnie”. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam śpiewać, tańcząc układ do tego. Widziałam, że Bartek, nie mógł powstrzymać się od śmiechu, lecz po chwili dołączył razem ze mną do śpiewania. Wzięłam długopis ze schowka samochodu, który służył nam jako mikrofon. Po skończeniu się piosenki, wzdychałam ciężko, bo nie ukrywam, że się zmęczyłam. Gdy dojechaliśmy, Bartek szybko rzekł:
- Trzymaj się. Powodzenia u rodziców.
- Dziękuję. – odpowiedziałam, całując go w policzek i wychodząc z samochodu.
   Pomachałam Bartkowi i wpatrywałam się jak odjeżdża. Bałam się co będzie jak wejdę do domu. Lecz wzięłam się w garść i otworzyłam drzwi.
- Dzień Dobry. – powiedziałam głośno, zamykając drzwi.
- Witaj córeczko. – odpowiedział tata, wskazując rękę na salon.
   Poszłam do pokoju. Siedział razem z mamą na kanapie. Wpatrując się przez chwilę w telewizor.
- Czemu się wyprowadziłaś? – zapytała mama.
   Znowu miałam ochotę na nią się wywrzeszczeć, ale się powstrzymałam.
- Nie wiesz? Mam dość wysłuchiwania jaka to siatkówka beznadziejna, o Bartku i o wszystkim.
- Aha. Postaram się zrozumieć. A gdzie mieszkasz? Chyba muszę cię jakoś odwiedzać. – uśmiechnęli się rodzice.
- Naprawdę! DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ I DZIĘKUJĘ! – krzyknęłam, przytulając się do nich.
- A przepraszam. Mieszkam na ul. Łąkowej pod numerem 44.
-To dobrze. A jak z pieniędzmi?  Chyba nie masz zamiaru sama go spłacać. – powiedział tato.
- No miałam dzisiaj zadzwonić do kobiety, która je sprzedaje. – odpowiedziałam.
- Daj mi numer, zadzwonię do niej i ja wszystko ustalę, a ty ciesz się życiem. – rzekł tato.
- Kochanie, ale bez przesady. A z kimś mieszkasz? – zaśmiała się mama.
- Z Bartkiem.
- Jakim Bartkiem? – dopytywała się mama, kiedy tato spisywał numer.
- No Kurkiem, przez przypadek tak jakoś wyszło. – powiedziałam z zawahaniem.
- Acha. – rzekli w tym samym czasie rodzice.
   Rozmowa dość długo się ciągnęła. Każdy coś sobie wytłumaczył na poważnie, nawet trochę śmiechu było. Mama zaparzyła mi kawę, a czas sam jakoś szybko zleciał. Musiałam już zbierać się do domu, lecz wpierw poleciałam na górę i zabrałam resztę rzeczy.

3 komentarze:

  1. Dziewczyno, serio. Wydaj książkę z tym opowiadaniem, albo coś, bo normalnie uzależniłam się od tego opowiadania. :P Jestem ciekawa, czy główni bohaterowie będą ze sobą.. Ciekawe. :) Czekam na następny rozdział. :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy blog :) jestem głodna następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. To tak, piszesz lekko i dlatego fajnie się czyta to opowiadnie, ale błędy interpunkcyjne są bardzo rażące! Musisz nad tym popracować no i zdażają się błędy stylistyczne i leksykalne.

    OdpowiedzUsuń