Po godzinie rozmyślania, wzięłam się do pracy. Z szafy
szybko wyjęłam wielki, błękitny blok A6. Wybrałam kilka kolorowych
mazaków, klej, obrazki związane z siatkówką i wszystko rozłożyłam na
podłodze. Blok strasznie mi się zawijał,
więc postanowiłam, że na jego rogi położę moje książki ze studiów.
- Dobra … - mówiłam sama do siebie po cichu.
- Jest już godzina 14.00 trzeba się trochę sprężyć. Dam
radę! – rzekłam, powstrzymując siebie na duchu.
Wzięłam do ręki czarny mazak i na środku napisałam:
Siatkówka, Jest Bowiem Sportem Wyjątkowym.
*.*”. Następnie po rogach
poprzyklejałam zdjęcia siatkarzy. Przede wszystkim … tego niezdobytego przeze
mnie. Zostało kilka jeszcze pustych miejsc, ale może zapełni to się jakoś
autografami. Po 30 minutach, wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do mojej
przyjaciółki Marty, która razem ze mną miała iść na mecz.
- Halo? Marta? No cześć. Idealnie, a u ciebie? To fajnie. Słuchaj
zrobiłam właśnie transparent z nazwą mojej stronki. Mam nadzieję, że przez
niego nasza Szkoła zauważy nas w telewizji! No dobra, ale mniejsza o to, o której
przyjdziesz? Okej, czekam. Pa :)
Po rozmowie nadszedł czas na ciuchy. Otworzyłam szafę, w
której było mnóstwo ubrań.
- I w co ja mam się teraz ubrać? – pomyślałam.
Wyjęłam wszystkie ciuchy rzucając na łóżko. Wiadomo, to jest
problem każdej dziewczyny. Po 2 godzinach przebierania wybrałam. Byłam nawet
zadowolona z mojego wyboru. Poczułam głód, po tym wszystkim. Zbiegłam na dół i
zrobiłam sobie kanapkę z samym keczupem, gdyż myślałam ,że nie zdążę. Gdy
znalazłam się w pokoju dokończyłam kanapkę i zrobiłam sobie delikatny Make-up.
Była już godzina 19.00! No nie! Spóźnię
się. Szybko się przebrałam, wzięłam bilety i plakat. Zbiegłam na dół. Przy
wyjściu na łożyłam sobie botki i płaszcz.
- Pa mamo! Pa tato! – krzyknęłam z korytarza i wybiegłam z
domu zamykając drzwi.
Tak się śpieszyłam, że nawet rodzice nie zdążyli się ze mną
pożegnać. Mecz zaczynał się 20.30, a od domu Marty było jakieś 40 minut drogi.
Gdy przeszłam około 600 metrów znajdowałam się na ulicy Błockiej 10, na której spotkałam
się z Martą.
- Cześć! – podbiegłam do niej.
- Hej! – rzekła.
- To co idziemy na meczyk?
- Jasne. Jak tam przygotowania?
- Trochę trwały, ale jest spoko. – gdy to powiedziałam,
zaczęłyśmy iść w stronę hali.
- Jak myślisz, zauważą nas w telewizji. A zwłaszcza ulubiony
twój siatkarz, jeżeli będzie siedział na ławce, choć trochę w to wątpię.
- W telewizji na
pewno! Ale z nim, kto wie, dużo ma fanek. Wątpię czy się dopcham, kiedy będę
siedziała razem z tobą na siedzeniach to raczej będzie zapatrzony w mecz.
Wiesz, bycie takim sławnym siatkarzem chyba nie jest łatwe. Ale wiesz, nawet
jak mnie nie zauważy ważne, że byłam na tym meczu z Tobą. – przytuliłam się do
niej.
Jakoś ta droga szybko zeszła. Na mojej komórce była godzina
20.15. Byłyśmy już przy wejściu. Kiedy
stałam w kolejce, było widać, że znaczną częścią kibiców byli Bełchatowianie.
Ja tam nie wiem, ale dla mnie zawsze Sovia będzie najlepsza drużyną, poza
jednym.
Weszłyśmy … zajęłyśmy swoje miejsca. Cieszę się, że tak
blisko siedziałyśmy przy jego klubie. Po krótkiej rozmowie z Martą, dałam jej
swój transparent, aby go na początku ona trzymała w górze. Po chwili zaczął się
mecz. Jest już po 4, idą sobie łeb w łeb. Emocje już mnie jak zwykle ponoszą! Bełchatów teraz prowadziło 2 punktami. Po
tych 2 akcjach Skry wyłączyłam się. Spoglądałam na jego drużynę. Siedział tam,
czekając na swoje wejście. Marta jednak nie miała racji z tą ławką rezerwowych,
ale dobrze, że przynajmniej wyleczył się
już z tej kontuzji. Patrzyłam się przez jakieś
5 minut na niego. W tym błękitnym
do twarzy mu. Nagle odwrócił się. I to w tej chwili patrzył na mnie! Właśnie na
mnie. Złapałam z nim kontakt wzrokowy i się uśmiechnęłam. Odwzajemnił to! Boże,
co ze mnie za farciara. Akurat była zmiana i wchodził na boisko. Sprawdziłam
wynik, było 24 dla Dynamo. Szybko wzięłam od Marty plakat, stanęłam i
kibicowałam. To były niesamowite emocje!
Skra akurat serwowała,
świetne przyjęcie Dynamo, wystawa na krótką. Ajajaj! Skra broni się, Woicki
wystawia i Wlazły atakuje. Dynamo się również nie poddaje, wystawa i akcję
zakończył Kurek!
Zaczęłam skakać z emocji! Wszyscy dookoła, byli zdziwieni,
że kibicuję zagranicznemu klubowi.
- Kaśka, uspokój się! – szarpię mnie Marta.
- No dobra… - powiedziałam pyskując, siadłam.
Kiedy klubu zmieniały połowy, Bartek wziął swoje, rzeczy i
razem z grupą udał się na drugą część boiska. Kto wie, może jednak się dopcham, aby
przynajmniej popatrzeć jego szczery uśmiech. Te fanki ze mną nie będą miały szans!
Zaczęłam się złowieszczo śmiać.
- Boże, Kaśka nic ci nie jest? Wyglądasz na jakąś z ADHD.
Świruska z ciebie, zachowujesz się jak dziecko. Dziewczyno! Jest już 21 wiek.
Bądź dorosłą. Inaczej Bartek Cię zlekceważy.
- Yhh… Powoli stajesz się jak moja matka. Skąd wiesz, że
nawet będę z nim rozmawiała i prosiła go o autograf. Wiesz, że jestem na
pierwszy raz w życiu na jakimś meczu. Emocje mogą ponosić każdego.
Ciąg dalszy nastąpi w III rozdziale. Mam nadzieję, że jak na
mój pierwszy raz wam się podoba. J
jeśli chodzi o opowiadania to już Kurka mam powyżej uszu, ale rozdział nawet ciekawy :) reakcje fajnie opisałaś nie mówiąc o dialogach :D
OdpowiedzUsuńtak... realistycznie
hahaha. To przepraszam, że nie był to inny siatkarz. :D
UsuńI dziękuje za taką wspaniałą ocenę. c:
Bardzo ciekawy rozdział. :> Ciekawi mnie, czy oni się w ogóle spotkają, a jeśli tak, czy się zaprzyjaźnią :> Czekam na ciąg dalszy. :D I zapraszam do siebie: www.milosc-wodka-mojezycietosiatkowka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJest super, tylko zdziwił mnie ten tekst: "Skra broni się, Woicki wystawia i Bartman atakuje." Bartman?! Ale jak autorka chce ... : >
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. Miałam na myśli Wlazłego. Akurat napisałam Bartman. Bo dzień w którym ten rozdział pisałam, dowiedziałam się, że Bartman będzie u Woickiego. :)
Usuńco to znaczy "będzie u Woickiego"?
UsuńI znowu plama. :D
UsuńChodziło mi, że u Wojewódzkiego.
fajnie, jestem ciekawa co będzie dalej, więc czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://just-believe-smerfetka.blogspot.com/ zapraszam do mnie, właśnie zaczynam ;d
Ciekawie wszystko opisałaś, tylko jedno rzuciło mi się o oczy: kartka A6 to pół kartki zeszytowej :) Raczej byłoby ciężko zobaczyć taki transparent :p
OdpowiedzUsuńangel-of-volleyball.blogspot.com