wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział VI.



- Oooo!
   Wstałam nietrzeźwo z łóżka. Rozciągnęłam się i wyłączyłam budzik. Była już godzina 04.08. Rodzice są już dawno w pracy. Poszłam do łazienki. Przemyłam twarz i patrzyłam się przez chwilę w lustro nie wierząc, że polecę do Moskwy. Szybko się ogarnęłam i przebrałam. Nałożyłam kolczyki i bransoletki. Wzięłam bilety na lot, bagaże i zeszłam na dół.
- O Jezu! – krzyknęłam. – Co ja tam spakowałam.
   Położyłam je przy drzwiach. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie tosty. Zanim one wyskoczyły, spakowałam do normalnej kobiecej torebki m.in. błyszczyk, mp3, komórkę, dokumenty, bilety, chusteczki i aparat. Tosty się już wypiekły, wyjęłam je na talerz, posmarowałam masłem, położyłam szynkę i pokrojony pomidor. Gdy zjadłam, otworzyłam lodówkę sprawdzając, czy jest coś jeszcze do jedzenia dla mnie na drogę. Akurat była niedojedzona i zrobiona przez rodziców jajecznica i kanapki. Wzięłam pojemniki do przechowywania żarcia i je tam schowałam. Włożyłam to do torebki. Sprawdziłam godzinę na zerku i była już 04.30, a samolot mam o 05.30. Czas wyruszyć. Wzięłam bagaże itp. Szłam ja jakaś wędrowniczka z domu do domu zbierając rzeczy ludziom nie potrzebne. Przyznam, że ciężko się szło. A na lotnisku, było trochę za daleko jak na mnie. Gdy byłam na miejscu, było dużo, ale to naprawdę dużo ludzi. Czułam się jak mała dziewczynka, która zgubiła mamę w sklepie. Siadłam. Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie rzeczy niemożliwe. Najgorszym wydarzeniem było w moich myślach co powie na to mama. Ale zostawiłem jej kartkę, na której napisałam tak:
„ Cześć mamo. Bez twojej wiedzy pojechałam na ten mecz, ponieważ mam powyżej 18 lat i ja powinnam decydować w swoim życiu. Zawsze robiłam to co mi kazałaś. Teraz chcę poczuć się jak ptak. Chce być przez chwilę bez obowiązań i pouczeń. Zrozum to. I proszę cię o jedno.  Jak wrócę, proszę nie mów do mnie, ani słowa. Nie chce znowu wysłuchiwać twoich krzyków jaka jestem. 3maj się. Pozdrawiam, Kaśka. Kocham cię mamo <3 „ .

   Mam nadzieję, że zrozumie to co jej napisałam.
   Widziałam, już samolot,  którym miałam lecieć. Kiedy przechodziłam przez bramkę, bałam się, że zapipczy. Ale dzięki Bogu nic takiego się nie zdarzyło. Bagaże też mi przeszukiwali. Ale byłam wolna, bo wiedziałam, że nic takiego nie przechowywałam. Poszłam do samolotu. Bagaże dawno powędrowały do niego. Siadłam, modląc się o szczęśliwe dotarcie do Moskwy.

                                                                       ***

   Lot był niesamowity! Wzięłam bagaże i poszłam do hotelu. Pokój był już dla mnie zarezerwowany. Dobrze, że chociaż nie mówili po rosyjsku, bo ja uczyłam się tylko angielskiego i niemieckiego… w gimnazjum. Wzięłam kluczyki z portierni i poszłam do swojego pokoju. Był piękny! Taki cały pomarańczowy. Zostawiłam bagaże, zdjęłam buty i zaczęłam skakać po łóżku, gdy nagle weszła jedna osób ze służb, dokładnie mężczyzna:
- Dzieeeee…  - powiedział z przerażeniem.
Zeszłam z łózka, poprawiłam włosy i ogarnęłam się.
- Nie nic nie trzeba. – rzekłam zamykając mu drzwi przed nosem.
   Pewnie było to nie miłe, ale powinno się pukać. Spojrzałam na zegarek była godzina 18.00, a mecz zaczynał się o 20.30. Postanowiłam, że nie mam zamiaru tak długo czekać. Poszłam się umyć, zmieniłam ubranie, nałożyłam młodzieżową biżuterię i pomalowałam się delikatnie. Wyjęłam z torebki telefon i zauważyłam, że było, aż 23 nie odebranych połączeń, w tym 15 SMS-ów. Olałam to sobie i schowałam z powrotem komórkę. Wiedziałam, że tak będzie. Dlatego nie postanowiłam codbierać, bo to pogorszy sytuacje z mamą. Ubrałam się. Gdy miałam zamykać drzwi, nagle przypomniało mi się, że nie wzięłam plakatu, którego zrobiłam z nazwą mojej strony. Wyszłam z pokoju, zatrzasnęłam dom na klucz, zeszłam na dół do portierni i oddałam kluczyk. Szłam zabłąkana, nie wiedząc, gdzie może znajdować się arena. Gdy szłam ulicą, zauważyłam autokar Dynamo, który był pusty. Prawdopodobnie prowadził do hali. Biegłam zanim jak szalona. Choć wcale niepotrzebnie, bo okazało się, że to było 200 metrów od mojego hotelu.

                                                                        ***
     
   Nikogo jeszcze nie było przed meczem.  Poszłam do kasy i zapytałam się o bilet, który zamówiłam przez Internet. Kasjerka rozmawiała po angielsku, więc mogłam się dogadać. Po krótkiej rozmowie powiedziała, że tylko kilka osób zamówiło bilet przed meczem. Mnie tam nie było. Załamałam się. Dodatkowo wszystkie bilety były wyprzedane. Akurat musiał padać deszcz! Wiedziałam, że może się tak stać. Oj ja głupia, przyjechałam na mecz, na który nie pójdę. Jestem genialna! Siedziałam przed wejściem na schodach, odrobinę mokra, czekając na kogoś kto mógłby mi pomoc w tej sprawie.
   Nie spodziewałam się, ale usłyszałam ekipę Dynamo! Nie byłam pewna, czy to oni, bo prawie każdy mówił po innym języku. Wstałam. Tak to oni! Udało mi się! Odsunęłam się na bok z uśmiechem.  Wszyscy przeszli obok mnie. Nikt nawet nie spojrzał, że tu jestem. Gdy wchodzili do tej ekipy podbiegł Bartek, ponieważ niechcący zostawił bagaż w domu i musiał się wracać. Szedł po schodach. Modliłam się, żeby mnie zauważył. Szedł krokiem żółwia. Uśmiechnął się! Tak, oby mnie poznał! Podszedł do mnie, mówiąc:
- Cześć. To nie przypadkiem ty w Łodzi oberwałaś w głowę? – zapytał.
- Tak to ja. – krzyknęłam tuląc się do niego. – Oj przepraszam, poniosło mnie.
- A co cie tu sprowadza?
- Przyjechałam na mecz, a nie mam biletów.
- Już masz to załatwione. Choć ze mną. – powiedział idąc przodem i prowadząc mnie na halę.
- Słuchaj, ja idę do szatni się przebrać, a ty siądź sobie na wybranym miejscu i czekaj na  nas. Teraz będę miał trening przedmeczowy z kolegami.

   Gdy poszedł, ja pobiegłam na miejsce gdzie było najbliżej widoczne boisko i obie drużyny. Wyjęłam aparat i czekałam na ich rozgrzewkę. Wszyscy razem przyszli, aby zostawić swoje rzeczy na ławce, oczywiście wraz z trenerem. Na początku czułam się dziwnie, bo widziałam jak patrzą się na mnie i o mnie gadają. Ale potem się rozkręciłam.
   Włączyłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia na stronę.
________________________________________________________
  Przepraszam, że tak długo czekaliście. Ale przez jakiś czas źle się czułam i miałam testowy sprawdzian szóstoklasisty. Czekam na szczere opinie i komentarze! Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba i będziecie czekać na więcej. :)
Pozdrawiam, Julka.

4 komentarze:

  1. Fajny. Ale musi zabiegana być bohaterka jak bilety zgubiła. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty tak cudownie piszesz że mogłabym czytać rozdziały bez przerwy :) Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z koleżanką wyżej "Horse.." :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadanie z rozdziału na rozdział jest fajniejsze:)

    OdpowiedzUsuń