Gdy weszłam do domu, był zamknięty. Czyżby moich rodziców
nie było w domu? Stałam jak durna z tą apteczką i zawiniętą głową. Ale dobrze,
że miałam zapasowe klucze w moim domu.
- Cholera jasna! – krzyknęłam, nie mogąc otworzyć drzwi.
Czemu jestem taka agresywna?
Po otwarciu tych drzwi, weszłam do domu. Odwiedziłam wszystkie pokoje. W
żadnym z nich nie było rodziców. Ale ja głupia nie pomyślałam, że zawsze kiedy
mnie nie ma korzystają z czasu tylko dla siebie. Pewnie gdzieś wyszli na jakąś
kolację. Pobiegłam do salonu i szybko włączyłam Polsat Sport. Leciał właśnie
mecz. Oh, jak ja żałuję, że się nie uparłam i zostałam. Bym zebrała również
autografy innych siatkarzy, ale wystarczyła ta cudowna chwila. Byłam zmęczona.
W czasie rozmyślania, zasnęłam nie wyłączając telewizora.
Niemrawo otworzyłam oczy, słysząc, że dzwoni telefon.
- Córciu.. nie wrócę dzisiaj z tatem na noc, bo mamy ważne
sprawy. Zamknij drzwi i idź spać, bo jest już późno. Dobranoc – pożegnała się
ze mną mama ze śmiechem.
Ta jasne „ bo mamy ważne sprawy „ , jakby raz nie mogli
powiedzieć gdzie naprawdę są i co robią. Mecz dawno się skończył, a ja spałam,
aż 2 godziny. Nie dziwię się, wszystko przez te emocje. Zgasiłam telewizor i
poszłam do swojego pokoju. Była godzina 23.27. Poszłam do łazienki. Nie mogłam
się powstrzymać, aby zobaczyć moją ranę. Podleciałam do toaletki jak
błyskawica, siadłam i zdjęłam opatrunek.
- Że co? – rzekłam.
To jest małe nacięcie i z takiego powodu stała się wielka
afera… To jest jakieś genialne! :D Wzięłam do rąk swój opatrunek i patrzyłam i
obmacywałam go z każdej strony, wiedząc, że dotykał go Bartek. Ale
niespodziewanie zauważyłam pewien napis:
- „ Zdrowiej koleżanko! Może jeszcze się kiedyś zobaczymy.
Spodobały mi się twoje rumieńce. Oto mój numer: 7*4 5*2 **0 – Bartek „
O to są chyba jakieś żarty. Wzięłam telefon i szybko
wpisałam jego numer. Teraz będę miała
się czym chwalić, ale bez przesady. Tylko najgorsze jest to, że widział moje
rumieńce.
Szybko zapisałam numer w telefonie i postanowiłam napisać do
niego:
- „ Dzień Dobry. Czemu to akurat ja dostałam numer, a nie
moja koleżanka. Zresztą nawet pana dobrze nie znam”.
Siedziałam na łóżku. Co chwilę spoglądając na telefon i
zmieniając pozycje. Po 3 minutach przyszedł sms.
- „ A co nie chcesz, żebyśmy się poznali. I nie żaden pan.
Nie jestem, aż tak stary „.
Odpisałam:
- „ No nie wiem, czy taki młody „.
Zaczęliśmy do siebie pisać. Nie mogłam uwierzyć, ale była
godzina 00:13. Niemożliwe… Godzina mnie trochę przeraziła, ale nadal pisałam z
Bartkiem. Jeszcze nigdy w życiu nie pisało mi się tak z kimś przyjemnie. Było
mi przykro, kiedy musiał kończyć. Ostrzegł mnie, że wróci, lecz trochę
wątpiłam. I napisał mi o meczu sparingowym, w którym mam nadzieję, że nie
oberwę paczką orzechów.
Szczerze mówiąc, nie wiedział, że planuję polecieć do Moskwy
na mecz , a w sms dużo się o nim dowiedziałam. Nawet przeprowadziliśmy krótką
rozmowę telefoniczną.
Po skończeniu pisania położyłam się spać, zapominając, że
nie mam na sobie piżamy i będąc sama w domu.
świetne ; )
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co będzie dalej z nimi ; **
czekam na następny ^^
zdecydowanie fajniejszy od tamtego brawo
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na opowiadanie, naprawdę. Widzę, że jesteś bardzo młoda, więc dużo pisania przed Tobą i za parę lat, kiedy będziesz w moim wieku, to na pewno będziesz pisała jeszcze lepiej :) Pozdrawiam i zapraszam na moje siatkarskie opowiadanie www.4-reasons-for-divorce.blogspot.com . Tu również pojawia się Bartek, ale nie będzie grać zbyt dużej roli. Moje opowiadanie znacznie różni się od innych siatkarskich, ale myślę, że się spodoba.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, bardzo mi się podoba i fajnie się czyta. No i mam nadzieję, że jak najszybciej bohaterka spotka się z Bartkiem ;3. Zapraszam do mnie na www.volleyball-lovestory.blogspot.com
OdpowiedzUsuń:))Naprawdę świetnie piszesz ;**
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://klaudiavoll.blogspot.com/2012/11/rozdzia-vi.html
Pozdrawiam gorąco!!